Zanim dziewczynka trafiła w czwartek 26 stycznia do szpitala w stanie ciężkim z silnym odwodnieniem, była badana kilka razy przez lekarzy, którzy nie zadecydowali o jej hospitalizacji. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód. Trwają prokuratorskie czynności w ramach tzw. działań w niezbędnym zakresie, a w najbliższym czasie podjęta zostanie decyzja czy - i która jednostka - poprowadzi śledztwo.

- Dziewczynka zachorowała w nocy z soboty na niedzielę (z 21 na 22 stycznia 2017). Mam te informacje z dokumentacji medycznej. Po raz pierwszy trafiła do lekarza w poniedziałek 23 stycznia 2017, ale nie do szpitala, a do lekarza rodzinnego w gminnym ośrodku zdrowia. Tam przyjął ją pediatra. Zbadał dziecko i nie zadecydował o konieczności hospitalizacji. Do wtorku nie nastąpiła istotna poprawa stanu pacjentki, która trafiła wieczorem tego dnia do nas. Jest coś takiego jak "nocna i świąteczna pomoc medyczna" i tam zbadał ją lekarz ogólny. Nie jest to pogotowie, chociaż często w potocznym języku tak nazywane jest to miejsce przyjęć chorych - powiedział we wtorek 31 stycznia 2017 dyrektor Szpitala Powiatowego w Chełmży Leszek Pluciński.

Siedmiolatka miała objawy infekcji, między innymi wymioty i gorączkę.

- Badający dziecko lekarz nie stwierdził istotnego pogorszenia stanu zdrowia w stosunku do poniedziałku. Jest wpis w dokumentacji, który to wyjaśnia, a który zabezpieczyła prokuratura. "Z klucza" w naszym szpitalu pediatrzy schodzą z oddziału do dzieci poniżej drugiego roku życia, chociaż nie ma takiego obowiązku. Lekarz dyżurny nie zadecydował o potrzebie takiej konsultacji i nie skierował dziewczynki na oddział - dodał dyrektor placówki.

Jak poinformował dyrektor Pluciński, "lekarz ocenił stan dziecka jako dobry".

- Nie wiem co się działo z chorą we środę 25 stycznia 2017 i w nocy z środy na czwartek. U nas nikt nie był z nią ponownie w tym czasie. Czy była badana przez innego lekarza, nie mogę odpowiedzieć, bo nie wiem. Potem trafiła do nas w czwartek rano, po uprzedniej, ponownej wizycie w gminnej przychodni. Tam została skierowana do szpitala z adnotacją, że stan jest poważny. Chodziło o odwodnienie - podkreślił dyrektor.

 [-OFERTA_HTML-]

 

W szpitalu nie potwierdzają informacji, która pojawiła się w niektórych mediach w poniedziałek, że dziewczynka czekała kilka godzin na przyjęcie na oddział.

- To zabolało mnie najbardziej. Faktem jest, że dziecko zostało bezzwłocznie przyjęte na oddział dziecięcy. Trwało to kilka minut. Stan dziecka przy przyjęciu był ciężki, a dodatkowo pogarszający się. Mimo leczenia nie udało się dziecka uratować. Co się stało i co było przyczyną gwałtownego pogorszenia się stanu zdrowia – będzie wyjaśniane przez prokuraturę.  Dla nas również jest to szok, szczególnie jeżeli chodzi o dynamikę choroby. Odwodnienie to nie jest stan, z którego pacjenta nie można wyprowadzić, a zazwyczaj dzieci bardzo szybko się z niego "dźwigają" - mówił Pluciński.

W Prokuraturze Rejonowej Toruń-Wschód nie przesądzają, kto będzie prowadził dalsze czynności w tej sprawie.

- Akta z policji w Chełmży już do nas dotarły. O tym czy sprawę przejmie Prokuratura Regionalna w Gdańsku zadecydują moi przełożeni. Postępowanie będzie prowadzone pod kątem błędu w sztuce lekarskiej. Zabezpieczyliśmy zwłoki dziecka, w celu dokonania ich oględzin wewnętrznych i zewnętrznych i ustalenia bezpośredniej przyczyny zgonu. Zabezpieczona została również dokumentacja lekarska. Sekcja zwłok odbędzie się w tym tygodniu - powiedział p.o. Prokurator Rejonowy Tomasz Sobczak.

Śledczy podkreślił, że za wcześnie jest na podawanie bardziej szczegółowych informacji w tej sprawie.

- Akta sprawy wpłynęły do prokuratury w poniedziałek po godzinach urzędowania. To, co było trzeba zrobić w trybie pilnym, czyli zabezpieczyć dowody, które mogłyby zostać utracone bądź zniekształcone, zostało zrobione. Część spraw o błędy w sztuce lekarskiej jest prowadzona zgodnie z właściwością rzeczową w Prokuraturze Regionalnej.(pap)