Dr hab. Piotr Szukalski z katedry socjologii stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego powiedział, że taka jest samoocena ankietowanych osób. Tylko 31 procent badanych ma zdiagnozowany przez lekarza ubytek słuchu.

Badanie „Słuch polskich seniorów 2014” przeprowadzono w dniach 18-29 sierpnia 2014 roku na reprezentatywnej grupie 500 osób w wieku co najmniej 60 lat. Przygotowano je na zlecenie portalu „Razem dla słuchu”.

Z raportu wynika, że 30 procent badanych w wieku co najmniej 60 lat twierdzi, że nie słyszy radia lub telewizji przy poziomie głośności, przy jakim wcześniej z nich korzystało, oraz przy którym inne osoby słyszą wszystko wyraźnie. Z tego powodu 20 procent seniorów przyznaje, że całkowicie rezygnuje z oglądania telewizji lub słuchania radia.

Co trzecia badana osoba prosi o powtórzenie tego, co ktoś powiedział, bo nie usłyszała wyraźnie. Jedna czwarta często odnosi wrażenie niewyraźnej, mamroczącej mowy swoich rozmówców. Jedna piąta respondentów podczas rozmowy telefonicznej przekłada telefon do drugiego ucha z nadzieją, że lepiej będzie słyszeć. Tyle samo badanych całkowicie rezygnuje z rozmów telefonicznych obawiając się, że nic nie usłyszy.

Dr Szukalski podkreśla, że co czwarty ankietowany z powodu problemów ze słuchem często rezygnuje z udziału w rozmowie w głośnym otoczeniu, np. na przyjęciu lub w sklepie. Jedna piąta seniorów rezygnuje ze spotkań z rodziną, znajomymi, sąsiadami, jak również z osobistego załatwienia jakiejś sprawy w urzędzie - z obawy przed nieusłyszeniem, o czym się do nich mówi.

- Osoby z niedosłuchem często wstydzą się tego, że słabo słyszą i nierzadko rezygnują z kontaktów społecznych. Dochodzi nawet do nieporozumień, bo ktoś nie reaguje na to, co mówi druga osoba, albo źle coś usłyszy – powiedziała Dorota Krzywicka, psycholog z Krakowa.

Z sondażu wynika, że 37 procent osób ze zdiagnozowanym ubytkiem słuchu uważa, że można wstydzić się takiej dolegliwości, a nawet ukrywać ją przed bliskimi. Prawie co trzeci ankietowany z tej grupy spotkał się z nieprzyjemną reakcją osób w swoim otoczeniu, gdy nie usłyszał jakiejś informacji.

Kierownik kliniki otolaryngologii i onkologii laryngologicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, profesor Witold Szyfter powiedział, że początkowo nie zauważamy pogorszenia słuchu, ponieważ postępuje ono stopniowo. Niedosłuch pojawia się wtedy, gdy słyszymy, że ktoś coś do nas powiedział, ale nie wiemy co. Zwykłe daje o sobie znać po 40. roku życia, gdy zaginie znaczna część komórek słuchowych, które nie potrafią się regenerować.

- Najpierw mamy kłopoty z odbiorem dźwięków wysokiej częstotliwości – powiedział prof. Kazimierz Niemczyk, kierownik katedry i kliniki otolaryngologii Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Słuch poprawia właściwe dobranie aparatu słuchowego. Gdy to nie wystarczy, do wyboru są implanty słuchowe takie jak implant ślimakowy, który jest protezą ucha środkowego.

Profesor Szyfter podkreślił, że niemal każdej osobie z niedosłuchem można pomóc. Nie ma również kłopotów z dostępem do implantów ślimakowych, gdyż są one refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia dla wszystkich wymagających tego pacjentów.
- Jesteśmy pod tym względem jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej – podkreślił.

Z sondażu wynika, że tylko 30 procent osób w wieku co najmniej 60 lat wiedziało, że są w ogóle implanty ślimakowe zastępujące ucho środkowe. (pap)