Rozporządzenie ministra zdrowia określa zakres danych, jakie muszą być zawarte w karcie zgonu od 1 marca 2015  do dnia 1 2018 roku. Rozszerzono znacznie zakres wymaganych danych.

- Wiele z nich to dane zbędne, a czasem nawet niedostępne dla lekarza stwierdzającego zgon – zauważa Tomasz Zieliński, ekspert z Porozumienia Zielonogórskiego. – Mam wrażenie, że jest to kolejny przykład przerzucania na lekarzy obowiązków urzędników, w tym wypadku urzędów statystycznych.

Czytaj: Nowy wzór karty zgonu: przyczyny zgonu to jedne z najistotniejszych danych >>>

Według nowych wzorów, w karcie należy wpisać – jeśli są znane – między innymi w przypadku dziecka do roku życia: godzinę urodzenia, informacje o stanie jego zdrowia w chwili urodzenia: długość, ciężar ciała, punkty w skali Apgar, informacje o przebiegu ciąży i porodzie (okres trwania ciąży, wielorakość porodu oraz liczbę dzieci urodzonych przez matkę). Ponadto należy podać wykształcenie zmarłego, miejsce zamieszkania zmarłego, w tym okres przebywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na obszarze danej gminy.

- Miałoby to może jeszcze uzasadnienie, gdyby istniała instytucja koronera, co Porozumienie Zielonogórskie postuluje od dawna – mówi Tomasz Zieliński. – Osoba zawodowo zajmująca się stwierdzaniem zgonu i wystawianiem kart zgonu miałaby możliwość analizowania każdego przypadku. Obecnie jednak najczęściej zgon stwierdza lekarz rodzinny, dla którego nie jest to podstawowy obowiązek.

Tomasz Zieliński zwraca także uwagę na absurdy niektórych punktów w karcie, jak na przykład pytanie ”Czy była przeprowadzona sekcja zwłok lub inne badania post mortem?”



 

- Musimy odpowiedzieć TAK, bo przecież stwierdzamy zgon, czyli badamy post mortem – mówi Zieliński. – Obok pojawia się kolejne pytanie: „ Czy przyczyna zgonu podana powyżej uwzględnia wyniki sekcji zwłok?” W przeważającej liczbie przypadków trzeba odpowiedzieć NIE, co może sugerować, że lekarze przeprowadzają sekcje zwłok, ale ich wyników nie uwzględniają.