Kierownik Kliniki Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Piotr Radziszewski podkreślił, że każdy mężczyzna z bezbolesnym nawet krwiomoczem powinien być jak najszybciej skierowany przez lekarza rodzinnego na badania w kierunku nowotworu, a nie leczony wyłącznie furaginą. Pacjent z kolei nie powinien zwlekać z wizytą u lekarza, nawet jeśli krwiomocz ustępuje, bo często tak się dzieje, choć choroba postępuje.

- Poprawa wczesnego wykrywania raka pęcherza sprawiła, że niemal we wszystkich krajach europejskich, takich jak Francja, Włochy, Hiszpania, Norwegia, o 21 procent spadła w ostatnich latach umieralność na raka pęcherza. Wyjątkiem jest Polska i Rumunia, gdzie jest ona nawet nieco większa niż dawniej – powiedział profesor Marek Sosnowski.

Czytaj: Lekarze: rak pęcherza moczowego wymaga lepszej diagnostyki >>>

Według konsultanta krajowego w dziedzinie urologii, w 2013 roku na raka pęcherza zachorowało 6,3 tysiące Polaków, natomiast zmarło ponad 3,2 tysiące chorych. Najczęściej chorują mężczyźni, którzy stanowią trzy czwarte wszystkich pacjentów z tym nowotworem.
- Skuteczność leczenia tej choroby byłaby również w naszym kraju większa, gdybyśmy wcześniej ją wykrywali i rozpoczynali leczenie – podkreślił profesor Sosnowski.

Powodem są opóźnienia wynikające zarówno ze strony pacjentów, jak i służby zdrowia – podkreślili eksperci w trakcie konferencji.

Według przedstawionego podczas konferencji raportu „Rak pęcherza moczowego – nowotwór zapomniany”, jedynie u 10 procent chorych od pojawienia się pierwszych objawów tego nowotworu do jego wykrycia mijają nie więcej niż 4 tygodnie. U ponad 40 procent chorych z nieinwazyjnym guzem i 52 procent z rakiem inwazyjnym (naciekającym błonę mięśniową pęcherza) trwa to ponad 12 tygodni. U niektórych chorych jest on wykrywany dopiero po upływie ponad 6 miesięcy.
- To zdecydowanie za późno – powiedział prezes Fundacji „Wygrajmy Zdrowie” Szymon Chrostowski, która sam chorował na raka pęcherza.

Dr hab. Anna Kołodziej z kliniki urologii i onkologii urologicznej Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu powiedziała, że etap wykrywania i diagnozowania raka pęcherza w naszym kraju trzeba skrócić.
- Inaczej nie uda się poprawić skuteczności leczenia. Pacjent, u którego rozpocznie się ono po upływie 12 tygodni znacznie gorzej rokuje – pokreśliła.

Profesor Tomasz Demkow z kliniki nowotworów układu moczowego Centrum Onkologii w Warszawie pokreślił, że o skuteczności terapii decyduje przede wszystkim jak najszybsze wykonanie operacji usunięcia guza lub całego pęcherza. W przypadku rozsianej choroby, gdy komórki nowotworowe wydostaną się poza pęcherz i są w całym organizmie, niewielkie są już możliwości leczenia.
- W przeciwieństwie do wielu innych nowotworów złośliwych w raku pęcherza nie ma wciąż terapii pozwalających zahamować postęp zaawansowanej już choroby – podkreślił.

Urolodzy podkreślili na konferencji, że do wcześniejszego wykrywania i leczenia raka pęcherza powinien się przyczynić tzw. pakiet onkologiczny, która ma być uruchomiony od 1 stycznia 2015 roku. Dr Kołodziej zwróciła jednak uwagę, że wykrycie raka pęcherza nie jest traktowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, jako procedura onkologiczna.
- Dotyczy to wszystkich nowotworów urologicznych, choć aż 80 procent wykrywanych schorzeń urologicznych to nowotwory - dodała.



 

Według raportu, mamy wystarczająco dużo czynnych urologów, których w całym kraju jest 1160. Kolejki do tych specjalistów oraz do poradni urologicznych spowodowane są limitowaniem świadczeń. Procedury związane z diagnostyką i leczeniem raka pęcherza moczowego są zbyt nisko wyceniane. Szpitale ograniczają diagnostykę oraz leczenie tych nowotworów, bo nie chcą mieć nieopłaconych tzw. nadwykonań.

Szymon Chrostowski powiedział, że w środę 26 listopada 2014 ma się spotkać z prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia, Tadeuszem Jędrzejczykiem i będzie rozmawiał na ten temat.
- W naszym przekonaniu, rak pęcherza pozostaje nowotworem zapomnianym. Jedną z przyczyn trudnej sytuacji chorych jest to, że o tej chorobie wciąż mówi się w Polsce zbyt mało - dodał. (pap)