- Jeżeli że do lekarza rodzinnego przychodzi pacjent, który mówi, że ma objawy typowo grypowe: gorączka, ból mięśni, może wymiotuje, ale mówi, że był niedawno w kraju Afryki Zachodniej ogarniętym ebolą i lekarz stwierdzi, że to może być gorączka krwotoczna, to od tego momentu zaczyna się realizować scenariusz kryzysowy – mówi profesor Wysocki.

Według tego scenariusza nikt nie ma już prawa wyjść z tego gabinetu: ani lekarz, ani pielęgniarka, ani pacjent. Chory musi zostać wyniesiony na specjalnych noszach przez specjalnych ratowników do karetki i odwieziony do szpitala. A cała rodzina chorego plus osoby, które miały z nim kontakt, czyli także pacjenci czekający pod gabinetem w tej przychodni, idą na 21-dniową kwarantannę.

Tymczasem, jak twierdzi profesor, zdarzały się sytuacje, gdy pacjent podejrzewany o wirusa eboli, był po prostu wysyłany przez lekarza do szpitala zakaźnego.

Profesor przypomina, że procedury postępowania przez lekarzy POZ są dokładnie opisane na stronie Głównego Inspektora Sanitarnego, NIZP i resortu zdrowia. Odbywają się także szkolenia w tym zakresie.

Cały artykuł www.wyborcza.pl