Na ten temat mówiła w Sejmie Elżbieta Puacz, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych, podczas spotkania podkomisji do spraw organizacji ochrony zdrowia i innowacyjności w medycynie.

Fakt, że badań laboratoryjnych jest zlecanych za mało, potwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli o dostępności i finansowaniu diagnostyki laboratoryjnej, który został opublikowany w sierpniu 2017 roku.

NIK przekonuje, że w Polsce wykonuje się za mało badań laboratoryjnych w ramach świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej. Z raportu wynika, że najwięcej badań laboratoryjnych wykonywano w ramach leczenia szpitalnego. Stanowiły one 85 procent spośród wszystkich badań sprawozdawanych do NFZ, co świadczy o wykorzystywaniu badań diagnostyki laboratoryjnej przede wszystkim w medycynie naprawczej.

 [-DOKUMENT_HTML-]

Natomiast w podstawowej opiece zdrowotnej największy udział miały badania biochemiczne i immunochemiczne (prawie 70 procent), a najmniejszy - badania mikrobiologiczne (1,2 procenta) i badania kału (0,9 procenta). Tymczasem w ustawie o POZ Ministerstwo Zdrowia nie uwzględniło wniosków wynikających z raportu NIK.

Samorząd zawodowy diagnostów laboratoryjnych o tym problemie informował Ministerstwo Zdrowia od wielu lat. Polska jest na jednym z ostatnich miejsc wśród krajów europejskich jeśli chodzi o wydatki przeznaczane na badania laboratoryjne.

 – Problem trzeba rozwiązać wyodrębniając specjalną pulę pieniędzy, które zostaną przeznaczone na badania diagnostyczne, a także określić profile badań profilaktycznych wykonywanych każdemu pacjentowi corocznie, uwzględniające płeć, wiek, schorzenia towarzyszące czy tez grupę ryzyka zaistnienia choroby. Dzięki temu wcześniej będziemy mogli zapobiegać rozwojowi chorób i ewentualnym powikłaniom. Z raportu NIK wynika, że badania laboratoryjne tylko w znikomym stopniu wykorzystywane są w medycynie profilaktycznej – tłumaczy prezes KIDL.

W Sejmie wiceminister zdrowia Zbigniew Król powiedział, że w tej chwili nie ma możliwości wyodrębnienia specjalnej puli środków, które zostałyby przeznaczone tylko na badania diagnostyczne. Dlatego prezes Puacz uważa, że zaproponowana przez Ministerstwo Zdrowia ustawa o POZ nie wprowadza żadnych zmian.

– Ta ustawa nic nie zmienia. Nadal lekarz nie będzie miał obowiązku robienia corocznych badań profilaktycznych. Nie będzie też rozliczany z tego, ile badań diagnostycznych zlecił, a tylko w taki sposób możemy ocenić jakość opieki nad pacjentem. Brak odrębnego finansowania badań laboratoryjnych nie przynosi oszczędność dla budżetu państwa, ale tylko pozorne oszczędności w POZ, gdyż mamy więcej pacjentów, którzy zgłaszają się do szpitali już z zaawansowaną postacią choroby – ocenia Elżbieta Puacz.

Koszty terapii wczesnej choroby są dużo niższe niż jej stadium zaawansowanego. Przeciwko projektowi ustawy są zarówno lekarze z Naczelnej Izby Lekarskiej, Porozumienia Zielonogórskiego, a także Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Ustawa powstała bez współpracy środowiska.

– Diagności laboratoryjni również nie zostali zaproszenie do rozmów – tłumaczy prezes Puacz.

Według samorządu diagnostów laboratoryjnych w projekcie ustawy o POZ zabrakło zapewnienia dostępu do badań diagnostyki laboratoryjnej, określenia profili obowiązkowych badań profilaktycznych oraz uregulowania zasad współpracy diagnosty laboratoryjnego z zespołem POZ. Nie zapewniono także odrębnego finansowania badań laboratoryjnych i nie wprowadzono wyceny poszczególnych badań laboratoryjnych. Nie ma także rejestru badań laboratoryjnych, a także zapisu, że badania diagnostyczne musi być wykonywane w najbliższym laboratorium zapewniającym prawidłowy czasu warunki transportu od chwili pobrania do wykonania badania.

 

Źródło: www.kidl.org.pl