- Od wielu lat śledzimy działania Najwyższej Izby Kontroli, która często podejmuje się badania systemu opieki onkologicznej. Najnowsza informacja stanowi zbiór szokujących informacji publikowanych w kolejnych raportach pokontrolnych Izby, uzupełnionych o wyniki konferencji, którą pod koniec ubiegłego roku zorganizował prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Dokument precyzyjnie punktuje wszystkie słabości ochrony nad pacjentami zmagającymi się z nowotworami, czyli brak odpowiedniej i dostępnej profilaktyki, dramatyczna sytuacja kadrowa, uniemożliwiająca szybkie rozpoznanie choroby, brak koordynacji opieki, niewielki dostęp do bezpiecznej i skutecznej farmakoterapii – mówi Wojciech Wiśniewski, rzecznik prasowy Fundacji Onkologicznej Alivia.


Coraz więcej zachorowań


Do 2025 roku zachorowalność na choroby onkologiczne może wzrosnąć nawet o ponad 25 procent, a nowotwory staną się wówczas główną przyczyną zgonów w Polsce. Biorąc pod uwagę liczbę zgonów, każdego roku Polska z powodu nowotworów traci miasto wielkości Legnicy. Także gwałtowne starzenie się społeczeństwa przyniesie nowe wyzwania dla systemu ochrony zdrowia, także w dziedzinie onkologii. Już dzisiaj bowiem większość zachorowań na nowotwory złośliwe (70 procent u mężczyzn i 60 procent u kobiet) występuje u osób po 60. roku życia.

Prognozy demograficzne wskazują na duży wzrost udziału w społeczeństwie osób starszych: prawdopodobne jest, że w 2025 roku ponad 20 procent społeczeństwa będą stanowiły osoby powyżej 65 roku życia.

Tymczasem, jak pokazują wnioski NIK, skuteczność leczenia onkologicznego w Polsce jest gorsza niż w większości pozostałych krajów Unii Europejskiej.

Z danych OECD wynika, chociaż liczba zachorowań na nowotwory złośliwe jest w Polsce niższa niż w większości krajów europejskich, jednak umieralność jest dużo wyższa. Polska, razem z Węgrami i Chorwacją, jest w pierwszej trójce krajów Unii z największą umieralnością na nowotwory złośliwe. W Polsce najgroźniejszy okazuje się rak płuca i jelita grubego, a dodatkowo wśród mężczyzn rak prostaty i pęcherza moczowego, a wśród kobiet raki piersi i jajnika.


Leczenie nowotworów niezadowalające

 

Wyniki leczenia nowotworów są w Polsce niezadawalające, choć jednej trzeciej zachorowań można byłoby zapobiec, tylko i wyłącznie dzięki tak prostemu procesowi, jak zminimalizowanie kluczowych czynników ryzyka takich jak palenie tytoniu, spożywanie alkoholu, brak aktywności fizycznej, niewłaściwa dieta oraz związana z tym nadwaga.

Tymczasem według NIK w Polsce nie udaje się nie tylko profilaktyka. Placówki zajmujące się leczeniem nowotworów są rozproszone, brakuje ośrodków specjalizujących się w leczeniu określonych typów nowotworów (na przykład w 2012 roku leczeniem onkologicznym zajmowało się aż 806 szpitali, spośród których tylko 98 udzielało świadczeń dla 80 procent pacjentów), kurczą się zasoby kadrowe lekarzy (w niektórych specjalnościach, na przykład wśród patomorfologów, nie ma pełnej zastępowalności pokoleń), a wydatki na ochronę zdrowia, w tym na onkologię należą do niższych w Unii Europejskiej. Polski pacjent nie może także korzystać z porównywalnego do mieszkańców innych krajów zachodniej Europy zakresu dostępnych opcji terapeutycznych w leczeniu nowotworów: ma ograniczony dostęp do nowoczesnych urządzeń i technologii (w tym nowoczesnych leków).

W rezultacie koszty ekonomiczne związane z leczeniem i skutkami chorób onkologicznych są wyższe niż mogłoby się wydawać i dotykają szerszych obszarów niż tylko bezpośrednich wydatków na opiekę zdrowotną.

 

Profilaktyka kluczowa w onkologii

 

W ocenie NIK jednym z narzędzi ograniczenia liczby zachorowań na nowotwory złośliwe oraz poprawy wyników ich leczenia powinna być profilaktyka. Tymczasem, jak wskazują wyniki kontroli NIK od wielu lat efekty kolejnych programów profilaktycznych i ochronnych są niezadawalające i niewspółmierne do wydanych środków.

Mimo wydania ponad 1,1 mld zł w latach 2012-2016 na Narodowy Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych (a od początku jego realizacji w 2006 roku - ponad 2,6 mld zł), nie osiągnięto żadnego z jego głównych celów. Nie udało się ani zwiększyć liczby korzystających z  badań profilaktycznych, w tym przesiewowych, ani przyspieszyć wykrywalności nowotworów.

Zgodnie z zaleceniami europejskimi akceptowalny poziom uczestnictwa kobiet w badaniach profilaktycznych raka piersi i raka szyjki macicy (liczba kobiet zaproszonych i biorących udział w  programie) wynosi 70 procent, a oczekiwany, czyli gwarantujący skuteczność - ponad 75 procent - w Polsce w badaniach profilaktycznych wciąż bierze udział mniej niż 50 procent. W przypadku jelita grubego jako akceptowalny poziom uczestnictwa uznano udział co najmniej 45 procent pacjentów, a oczekiwany, nie mniej niż 65 procent - w Polsce było to mniej niż 20 procent.

Nieskuteczny okazał się także Program Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu, który był skrajnie niedofinansowany.

Dotychczas nie przynosi oczekiwanych efektów także włączenie w system profilaktyki onkologicznej lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Ustalenia kontroli NIK wskazywały, że większość lekarzy POZ nie wykonuje podstawowych zadań z zakresu profilaktyki onkologicznej, w tym przede wszystkim badań profilaktycznych, czy nauki samokontroli pacjenta.


Brak koordynacji i ciągłości leczenia

 

W zakresie diagnostyki i leczenia chorób nowotworowych wyniki kontroli NIK wskazywały na brak koordynacji leczenia i zapewnienia jego ciągłości. Jedynie niewielka część świadczeniodawców, z uwagi na skalę potrzebnych nakładów inwestycyjnych, mogła zapewnić szeroki zakres badań diagnostycznych w miejscu udzielania świadczeń. W pozostałych przypadkach pacjenci byli kierowani do innych placówek w celu wykonania niezbędnych badań. Brakowało ośrodków referencyjnych specjalizujących się w leczeniu określonych typów nowotworów. Tylko połowa ośrodków, wykonujących zabiegi z  zakresu chirurgii radykalnej, dysponowała zakładem patomorfologicznym, umożliwiającym przeprowadzanie badań śródoperacyjnych.

Zdaniem specjalistów proces diagnostyczny w chorobach nowotworowych nie powinien trwać dłużej niż cztery tygodnie, jednakże proces ten często trwa długo, jest nieskoordynowany i przerywany długimi okresami oczekiwania zarówno na wizytę u lekarza specjalisty, jak i na badania diagnostyczne i ich wynik. Potwierdzają to między innymi terminy oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty, czy też na badania diagnostyczne. NIK w 2017 podkreślała, że czas oczekiwania na tomografię komputerową i rezonans magnetyczny dla wszystkich pacjentów, w tym onkologicznych (bez wystawionej karty DiLO) w ciągu trzech lat wydłużyły się blisko dwukrotnie, a niesprawny system obiegu informacji nie umożliwiał lekarzowi dostępu do odpowiedniej informacji o stanie zdrowia pacjenta.

Polscy pacjenci nie mogą także korzystać z porównywalnego do mieszkańców innych krajów zachodniej Europy zakresu dostępnych opcji terapeutycznych w leczeniu nowotworów. Ograniczony jest dostęp do nowoczesnych urządzeń, technologii, w tym nowoczesnych leków, wykorzystywanych w onkologii. Eksperci zwracają uwagę, że spośród 19 nowotworów, które są najczęstszą przyczyną śmierci, tylko w jednym przypadku (rak jajnika) pacjenci w Polsce mogą mieć pewność, że ich leczenie będzie zgodne z najbardziej aktualną, światową wiedzą medyczną.

Utrudniony jest również dostęp pacjentów do terapii z wykorzystaniem nowoczesnych urządzeń. W przypadku świadczeń protonoterapii od wystąpienia Ministra Zdrowia do Prezesa AOTMiT z wnioskiem o wydanie rekomendacji odnośnie zakwalifikowania jej jako świadczenia gwarantowanego a wejściem w życie przepisów umożliwiających jej finansowanie przez NFZ upłynął rok. Jeszcze dłużej trwały procedury objęcia finansowaniem świadczeń wykorzystujących tzw. „cyberknife”, tj. ponad cztery lata.


- Jest powodem wstydu dla naszego kraju, że w zestawieniach dotyczących skuteczności opieki plasujemy się od wielu lat w ogonie Europy. Ilu jeszcze pacjentów musi niepotrzebnie umrzeć, żeby onkologia była obszarem działania, a nie tylko snucia wizji i pozornej debaty. Na stole są konkretne rozwiązania, które mogą w kilka lat zmienić oblicze polskiej onkologii. Po pierwsze, tworzenie kompleksowych świadczeń gwarantowanych, np. Breast Units, nad którymi dyskusja trwa od 12 lat. Po drugie, wdrożenie rejestrów medycznych, dzięki którym będziemy mogli powiązać wynagrodzenie ośrodków z uzyskiwaną efektywnością opieki. Po trzecie, zwiększenie budżetu refundacyjnego do 17 procent, nad czym pracuje obecnie Ministerstwo Zdrowia w ramach nowelizacji ustawy refundacyjnej. Minęła właśnie połowa kadencji, trzeba działać. Dramat polskich pacjentów wymaga podejmowania zdecydowanych decyzji. Liczymy, że minister zdrowia Łukasz Szumowski znajdzie w sobie siłę rozwiązywania pozornych sporów pomiędzy ekspertami, które wszelkie prace znacząco przedłużały – dodaje Wojciech Wiśniewski, rzecznik prasowy Fundacji Onkologicznej Alivia.
 

Niebagatelne znaczenie dla jakości leczenia onkologicznego ma poziom jego finansowania. Jednak także na tym polu NIK wskazywała niedoskonałości. Bowiem nawet wprowadzenie pakietu onkologicznego i zniesienie limitów na objęte nim świadczenia onkologiczne nie przyczyniło się do zwiększenia nakładów na leczenie onkologiczne. W 2015 roku, w  porównaniu do 2014 roku, ich dynamika wzrostu była blisko dwukrotnie niższa niż dynamika kosztów świadczeń zdrowotnych ogółem.

Mając na uwadze wszystkie wnioski z przedstawionej megainformacji oraz rolę profilaktyki w leczeniu nowotworów, NIK rekomenduje przygotowanie rozwiązań legislacyjnych mających na celu włączenie lekarzy medycyny pracy w profilaktykę wtórną i wczesną diagnostykę chorób cywilizacyjnych, w tym nowotworów; z zapewnieniem możliwości jej odrębnego finansowania, które nie obciążałoby pracodawców.

 [-OFERTA_HTML-]

NIK zwraca też uwagę na konieczność zwiększenia odsetka pacjentów onkologicznych z wystawioną Kartą DiLO w  celu zapewnienia im dostępu do szybkiej diagnostyki, w szczególności poprzez zwiększenie liczby świadczeniodawców aktywnie udzielających świadczeń z  zakresu diagnostyki onkologicznej w ramach pakietu. Pozwoliłoby to na uniknięcie sytuacji, gdy pacjent z podejrzeniem choroby nowotworowej, kwalifikujący się do pakietu onkologicznego, poszukuje świadczeniodawcy mogącego wystawić mu Kartę DiLO lub oczekuje na udzielenie świadczenia na równi z innymi pacjentami (nieonkologicznymi).

- Staraliśmy się jak najbardziej upowszechnić wiedzę o dotychczasowych raportach Izby. Na nasz wniosek posłowie sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej w listopadzie omawiali wyniki raportu o przygotowaniu i wprowadzeniu pakietu onkologicznego. Zwracaliśmy wielokrotnie uwagę na to, że karta DiLO jest tak naprawdę narzędziem segregacji pacjentów, a szczęśliwcy ją otrzymujący żyją na wyspach szczęścia w porównaniu do pacjentów zmuszonych do korzystania z pozostałych ścieżek. Doskonale to widać również na naszym portalu Kolejkoskop, na którym mierzymy czas uzyskania dostępu do świadczenia z zakresu diagnostyki obrazowej. Niestety nie tylko tryb skierowania, ale również miejsce zamieszkania pacjenta może powodować, że czas oczekiwania na badanie może różnić się wielokrotnie. Dzieje się tak pomimo tego, że wszyscy obywatele mają teoretyczne równe prawo do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych – komentuje Wojciech Wiśniewski.

 [-DOKUMENT_HTML-]

Ponadto w związku z systemowymi nieprawidłowościami w obiegu informacji związanymi z procesem wykrycia choroby nowotworowej, jej leczeniem, a także oceną osiąganych efektów, jak również wykorzystywaniem przestarzałych systemów informacyjnych w obszarze zdrowia, NIK wskazuje na zasadność podjęcia przez ministra zdrowia działań mających na celu stworzenie spójnego systemu obiegu informacji w ochronie zdrowia związanych z procesem wykrycia choroby nowotworowej oraz jej leczeniem i oceną osiąganych efektów, z wykorzystaniem dotychczasowych prac prowadzonych w tym zakresie oraz zapewnienie rzetelnych, aktualnych i kompletnych danych w  dotychczasowych rejestrach.

- W naszej opinii największym zagrożeniem dla wszelkich projektów w onkologii jest brak zarządzania w oparciu o twarde dane. Tak naprawdę nie sposób monitorować skuteczności działań resortu zdrowia, ponieważ nie gromadzimy danych o skuteczności opieki w poszczególnych ośrodkach i nie uzależniamy ich wynagrodzenia od jakości opieki, którą otrzymują pacjenci. Bez rejestrów medycznych nie ma jak sprawdzić czy dodatkowe środki przekładają się na sukces w leczeniu chorych. Jest to sytuacja w innych dziedzinach interwencji państwa zupełnie nie do pomyślenia. Jest powodem wstydu dla naszego kraju, że w zestawieniach dotyczących skuteczności opieki plasujemy się od wielu lat w ogonie Europy. Ilu jeszcze pacjentów musi niepotrzebnie umrzeć, żeby onkologia była obszarem działania, a nie tylko snucia wizji i pozornej debaty. Na stole są konkretne rozwiązania, które mogą w kilka lat zmienić oblicze polskiej onkologii. Po pierwsze, tworzenie kompleksowych świadczeń gwarantowanych, np. Breast Units, nad którymi dyskusja trwa od 12 lat. Po drugie, wdrożenie rejestrów medycznych, dzięki którym będziemy mogli powiązać wynagrodzenie ośrodków z uzyskiwaną efektywnością opieki. Po trzecie, zwiększenie budżetu refundacyjnego do 17 procent, nad czym pracuje obecnie ministerstwo zdrowia w ramach nowelizacji ustawy refundacyjnej. Minęła właśnie połowa kadencji, trzeba działać. Dramat polskich pacjentów wymaga podejmowania zdecydowanych decyzji. Liczymy, że Pan Minister Łukasz Szumowski znajdzie w sobie siłę rozwiązywania pozornych sporów pomiędzy ekspertami, które wszelkie prace znacząco przedłużały – dodaje rzecznik Fundacji Alivia.

Ministerstwo Zdrowia, odnosząc się do raportu NIK, stwierdziło, że podejmuje działania zmierzające do poprawy jakości leczenia w onkologii i zmiany wskaźników dotyczące zachorowalności i umieralności. Przypomniało także, że pracuje nad modelem świadczenia kompleksowej opieki onkologicznej dla pacjentów z rakiem piersi, rakiem płuca, rakiem jelita grubego oraz że zakwalifikowano do świadczeń gwarantowanych leczenie za pomocą systemu chirurgicznego we wskazaniach: rak jelita grubego, rak gruczołu krokowego, rak błony śluzowej macicy.