Swoją opinię wyda także Sąd Okręgowy – jeżeli będzie ona pozytywna, sprawa Jana S. trafi do prokuratora generalnego, który wniosek o ułaskawienie przekaże prezydentowi. Jeżeli opinia sądu drugiej instancji również będzie negatywna, sprawie nie zostanie nadany bieg.

Krakowskie media po skazaniu Jana S. podkreślały, że sprawa chirurga jest wyjątkowa w skali kraju. Do tej pory bowiem lekarze byli skazywani za łapówki na kary znacznie łagodniejsze, czyli grzywny lub kary pozbawienia wolności w zawieszeniu.

71-letni profesor Jan S. to były pracownik Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. W ciągu kilkudziesięciu lat pracy pełnił tam między innymi funkcję ordynatora oddziału chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i oparzeń.

Prokuratura oskarżyła go o to, że w ciągu 11 lat 27 razy przyjął pieniądze od rodziców pacjentów i uzyskał w ten sposób około 15 tys. zł.

W marcu 2016 roku  Sąd Rejonowy dla Krakowa-Podgórza uznał Jana S. winnym brania łapówek od rodzin pacjentów, w sumie kilkudziesięciu osób, i skazał nieprawomocnym wyrokiem na 4 lata bezwzględnego więzienia i 30 tys. zł grzywny. Nakazał zwrot 15 tys. zł z łapówek i nałożył pięcioletni zakaz pełnienia kierowniczych funkcji w służbie zdrowia.

Według obrony był to pierwszy przypadek w Polsce orzeczenia kary bezwzględnego więzienia dla lekarza za korupcję. Apelacje złożyli obrońcy lekarza. Argumentowali, że wyrok bezwzględnego więzienia w tej sprawie jest ich zdaniem rażąco surowy.

 [-OFERTA_HTML-]

 

W październiku 2016 roku sąd odwoławczy obniżył karę do 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności, uznając, że poprzednia była "rażąco niewspółmiernie surowa". W uzasadnieniu wskazał na społeczną szkodliwość działań lekarza, powołując się na zeznania świadków, którzy jednoznacznie mówili o wymuszaniu łapówek przez lekarza.
- Byli to ludzie niemajętni - ludzie ze wsi sprzedawali swój inwentarz, żeby mieć pieniądze i wręczyć je doktorowi. Inni pożyczali u rodziców, dziadków, w bankach, aby ich dziecko mogło być dobrze leczone - mówił sędzia Tomasz Grebla.

Sąd odwoławczy przypomniał, że jeszcze przed procesem w pierwszej instancji oskarżony i adwokat wyrazili zgodę na dobrowolne poddanie się karze i uzgodnili z prokuratorem jej wymiar na 1,5 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 2 lata. Zastrzegli jednak warunek możliwości dalszej pracy dla lekarza. Gdy ten został zwolniony ze szpitala, cofnęli zgodę na dobrowolne poddanie się karze.

Po wyroku Jan S. złożył wniosek o wstrzymanie wykonania kary ze względu na zły stan zdrowia. Sąd wyznaczył mu kolejny termin, w ciągu którego powinien zgłosić się na badania; opinia biegłych powinna powstać do 30 kwietnia 2017 roku. Oskarżony wyjaśnił, że poprzedniej decyzji w tej sprawie nie zdążył odebrać na czas.

Na początku stycznia 2017 rok uwpłynął wniosek żony o ułaskawienie Jana S. Wniosek złożyli też obrońcy.(pap)